piątek, 1 czerwca 2012

Część #2 "Miałem cały swój świat w ramionach..."

   Zsunąłem się po ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Próbowałem nie myśleć teraz o tym jak bardzo nienawidzę moich przyjaciół za to że okłamywali mnie przez cały rok. Jutro o 18 wreszcie cię zobaczę, Rachel. Trzysta sześćdziesiątego siódmego dnia. Tyle dni temu odeszła, a ja chce wiedzieć dlaczego. Pójdę za Eleanor i wszystko będzie jasne. Nie pozwolę ci odejść dopóki mi nie wytłumaczysz wszystkiego, od początku do końca.
  Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się lekko myśląc jak teraz wyglądasz. Jestem pewien że dalej jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką spotkałem. Dalej masz rudę, długie włosy, słodki uśmiech, piegi i przeszywające, zielone oczy? Dowiem się jutro. Nareszcie. Chyba dostatecznie się naczekałem.
  Odłożyłem telefon Eleanor tam gdzie wcześniej leżał i przetarłem oczy. To chyba jeszcze do mnie do końca nie dotarło. I nie dotrze, do jutra, do 18, kiedy zobaczę ją na własne oczy. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem gorzej, na pewno gorzej, niż jak tu wchodziłem. Jeszcze Eleanor by się domyśliła, że widziałem SMS-a i wszystko odwoła...
 - Harry żyjesz?! - Usłyszałem krzyk Louisa a po chwili zapukał do drzwi. Odkręciłem zimną wodę i szybko przemyłem twarz. Jeśli na sto procent, okaże się że i Tomlinson o wszystkim wiedział, znienawidzę go na zawsze. Znienawidzę ich wszystkich.
 - Tak - Odpowiedziałem, starając się by mój ton nie wykazywał na to że jestem zły i oszołomiony. Jednak on nie odszedł, tylko nacisnął klamkę i wszedł do środka. Cholera, zapomniałem zamknąć na klucz...
 - Nie wyglądasz dobrze - Stwierdził przyglądając mi się. - Źle się czujesz?
 - Tak, źle się czuję. - Powiedziałem szybko i przeszedłem obok niego - Idę się położyć - Rzuciłem przez ramię i pobiegłem do pokoju gościnnego, który chwilowo był moim pokojem.
  Położyłem się na łóżku i ocierając pojedyncze łzy, wybrałem numer Rachel. Jak zwykle włączyła się sekretarka. Jak zwykle, bo dzwoniłem parę razy dziennie.
 
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

  To była taka skromna, kochana dziewczyna, musiała mieć jakiś powód żeby od tak ode mnie odejść. A przynajmniej wmawiam tak sobie przez cały ten czas. A co jeśli nie miała? Co jeśli odeszła bo znalazła sobie kogoś innego, kogoś lepszego, jej zdaniem? Nawet jeśli tak i nawet jeśli ten ktoś ją kocha, ja kocham ją mocniej. Nie mam żadnych wątpliwości.

When he opens his arms and hold you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this

  Otworzyłem swoją torbę i zacząłem szybko czegoś szukać.
Śmiechy Louisa, Eleanor, Nialla i Zayn'a dochodzące z dołu, co raz bardziej mnie irytowały. Miałem ochoty zepsuć im ten dobry humor, wykrzyczeć wszystko co teraz pcha mi się na język. Nie wiedziałem że umieją tak dobrze kłamać. "Oczywiście że nic nie wiemy, Harry", "będzie dobrze, zobaczysz", "w końcu zapomnisz". Co jak co, ale bardziej zakłamanych przyjaciół nigdy nie miałem. Jutro spotkam się z Rachel, nareszcie, ale nie dzięki nim, mimo że wiedzieli jak bardzo tego chcę i potrzebuję. Za parę dni trasa. Nie wiem co się jutro wydarzy, ale na pewno nie pojadę nigdzie z takimi przyjaciółmi, nigdy w życiu.
  W końcu znalazłem to czego szukałem. Pogniecioną już, starą kartkę, ale co się dziwić jak jeździ ze mną wszędzie już cały rok. Staram się jej nie czytać zbyt często, ale lubię wiedzieć, że czytam słowa napisane ręką Rachel. Ten fakt poprawia mi humor, lecz treść go jak najbardziej psuję. Dziwne wiem. Myślę że po tych wszystkich wydarzeniach, stałem się o wiele dziwniejszy niż byłem wcześniej. Podobno trudno mnie zrozumieć. 
  Rozwinąłem kartkę i zacząłem czytać ją chyba już tysięczny raz.

  Kochany Harry.
  Może po przeczytaniu tego nie uwierzysz, ale chce  żebyś wiedział, że boli mnie to co muszę zrobić. Błagam, tylko nie znienawidź mnie.
  Kiedy wejdzie do naszego pokoju, zauważysz że nie ma w nim moich rzeczy. Wyjeżdżam. Daleko i proszę nie szukaj mnie, nie dzwoń, nie pisz. Tak będzie lepiej, nie dla mnie, ale dla ciebie.
  Jak mówiłam że cię kocham, mówiłam szczerą prawdę. Jednak proszę, zapomnij, żyj normalnie, znajdź sobie nową dziewczynę. Może wydaję ci się to teraz nierealne, ale z czasem wszystko się zmieni.
  Jeśli po tym mam prawo jeszcze cie o coś prosić... Nie myśl o mnie źle, nigdy nie chciałam cię skrzywdzić, nigdy. Nie miałam pojęcia że sprawy się tak potoczą. Najbardziej na świecie chciałabym żebyś był szczęśliwy, Harry. Niestety ze mną to nie jest możliwe. Mimo że pragnęłam być częścią twojego życia, jest to nieosiągalne. 
  Znając ciebie będziesz się jeszcze martwić. Nie rób tego. Najlepiej wyrzuć mnie z głowy. Już nigdy się nie zobaczymy. Będzie tak jak byśmy się nigdy nie poznali. 
                                           Rachel

    Odłożyłem kartkę na stół i schowałem twarz w dłoniach. Kiedy czytałem to po raz pierwszy, było parę plam od łez, jednak po mnie prawię cały list jest mokry. Zawsze jest tak samo.
  Jak ona mogła w ogóle POMYŚLEĆ że o niej zapomnę? Jest najpiękniejszym wspomnieniem. Nawet nie chcę. A jeśli na prawdę sądziła że lepiej będzie mi się żyło bez niej, to chyba do końca mnie jeszcze nie znała.
  Nigdy też nie mogłem być pewny czy nie mam się o co martwić. Rodzice Rachel zginęli w katastrofie lotniczej kiedy miała 14 lat. Już wtedy się przyjaźniliśmy, nigdy nie zapomnę jej twarzy całej we łzach. Najgorszy widok na świecie... Potem mieszkała trochę u cioci, wujka, babci, aż w końcu jak dotarło do nas jak się kochamy, wprowadziła się do nas. Kocha-my. My czy ja? Kiedy w końcu się dowiem jaki był tego wszystkiego powód? Jutro. Nie pozwolę jej odejść, dopóki nie wytłumaczy mi wszystkiego. Należy mi się to.
  Położyłem się ocierając rękawem łzy. Każdy normalny chłopak wyszedł by gdzieś z przyjaciółmi, nawet znalazł nową dziewczynę, a nie płakał po nocach. Chyba nie jestem normalnym chłopakiem.
 - Hej Harry... - Usłyszałem cichy i niezdecydowany głos Zayn'a. Musiał być od jakiejś chwili w pokoju, bo stał blisko mnie. Chyba nie oczekiwał odpowiedzi, i tak by jej nie uzyskał, bo usiadł koło mnie i jak zwykle, przytulił mnie mocno. To chyba jedyny gest, jaki ktokolwiek może w moją stronę wykonać, ale działa. Przez chwilę, ale działał.
 - Przepraszam - Powiedział Malik, już bardziej zdecydowanym i pewnym tonem, spuszczając głowę - Nie powinienem tego wszystkiego mówić, wcale tak nie myślałem...
 - Ale miałeś racje...
 - Nie, nie miałem - Przerwał mi - Ale po prostu nie lubię patrzeć jak mój przyjaciel jest załamany i...
 - Przeprosiny przyjęte. - Powiedziałem szybko. Ignorowałem fakt, jak bardzo jestem wściekły na nich za te kłamstwa, ale za to będzie kłótnia po spotkaniu z Rachel. Chociaż nie mogę tego nazwać zwykłą kłótnią.
 - Co możemy zrobić... - Zaczął znów Zayn - Żebyś poczuł się lepiej?
 - Nic. - Odpowiedziałem bez zastanowienia. - Przykro mi Zayn, ale...
 - Harry! - Usłyszałem nagle znajomy krzyk. Nie, tylko nie to... Pomyślałem, ale po paru sekundach blondynka wpadła do pokoju rzucając mi się na szyję.
 - Płaczesz - Zapytała cicho Lottie, 10-letnia siostra Louisa. Rodzice Eleanor muszą mieć stalowe nerwy. Niall, Zayn, ja, Lou a teraz jeszcze młoda. Kochałem ją, nie dało się jej nie kochać, ale ostatnio irytowało mnie jej towarzystwo. Ostatnio irytowało mnie towarzystwo każdego...
 - Nie płaczę, coś ty - Powiedziałem szybko. Uśmiechnąłem się do niej i posadziłem sobie na kolanach. - Co tam u ciebie, mała?
 - Nie jestem mała! -Udała że robi obrażoną minę - Nie dawno miałam dziesiąte urodziny, nie pamiętasz?
 - Pamiętam, pamiętam. Lottie, może pójdziesz do Lou, bo ja jakoś źle się czuję i chce się położyć, co?
 - To ja się położę z tobą.
  Wyszło na to że spała ze mną całą noc. Ale to nie było nawet takie złe. Przytuliła się do mnie i momentalnie zasnęła. Pocałowałem ją w głowę i uśmiechnąłem się lekko. Ma taką pozytywną energie, że nie da się jej nie kochać.

***
 Zszedłem na dół. Lou i Eleanor już wyszli, okłamując mnie że idą na zakupy. Nie wiem czemu El poszła akurat z nim, ale to bez znaczenia. Zayn był w łazience, Liam jeszcze nie przyjechał, a to oni najbardziej mnie kontrolowali. Niallowi i rodzicom Eleanor wystarczyło powiedzieć że idę się przejść. Horan zmierzył mnie wzrokiem, jakby chciał zobaczyć coś podejrzanego, jednak nic nie powiedział.

 Zatrzymałem się przy schodach, po których mam wejść na mostek, z którego widzę kawiarnie w której Louis i Eleanor już siedzieli. Kiedy wszedłem i zobaczyłem ich z góry, poczułem lekką ulgę bo usiedli na zewnątrz, więc wszystko dobrze widać. Trzymałem się barierki jakbym miał się zapaść pod ziemię. 
 Zamrugałem kilka razy i wtedy ją zobaczyłem. Moje nogi nagle zmiękły, poczułem że zaraz upadnę, jednak to się nie stało. Całe moje ciało przeszyło tak ogromne szczęście, jakiego nie czułem jeszcze nigdy wcześniej. 
  Rachel wyglądała zdecydowanie inaczej niż rok temu. Miała na sobie czarne rurki, zbyt dużą koszulkę i na głowie chustkę, pod którą musiały być wpięte włosy, bo nie opadały na jej ramiona tak jak kiedyś a wyraz twarzy miała dość przemęczony.
  Mimo tego wyglądała tak pięknie jak kiedyś, albo jeszcze bardziej, jeśli to możliwe. Nie wytrzymałem dłużej stojąc w miejscu. Zbiegłem po schodach i zatrzymałem się parę metrów przed Louisem, Eleanor i Rachel. Byli zajęci rozmową, nie zauważyli mnie. Patrzyłem na ukochaną a na usta kleił mi się uśmiech. Próbowałem nie mrugać, żebym zapamiętał z tego jak najwięcej jakby okazało się to snem. Jak ona zareaguję? Będzie chciała uciec, rozpłaczę się czy może ucieszy na mój widok?
 - Harry? - Dopiero po paru chwilach dotarł do mnie jej prześliczny głos. Patrzyła na mnie całkiem oszołomiona, jakby nie wiedziała co zrobić. Eleanor i Louis wyglądali na przerażonych. 
 - Rachel... - Szepnąłem i podszedłem do niej, jednak ona odsunęła się gwałtownie o kilka kroków. Czułem że ręce mi się trzęsą a z ust nie chce wydobyć się żaden dźwięk. 
 - Harry... - Odezwała się Eleanor.
 - Nie! - Krzyknąłem nagle w jej stronę - Nie po to czekałem trzysta sześćdziesiąt siedem dni, żebyście mnie odesłali do domu z kwitkiem! - Spojrzałem znów na Rachel. W jej oczach były już łzy, podobnie jak w moich - Nie pozwolę ci znów od tak odejść...
 Nie dokończyłem, bo nagle zdarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał.Wiatr zawiał mocno a chustka spadła z głowy Rachel. Dziewczyna rozpłakała się mocno. Jej rudę włosy nie opadły na ramiona tak jak się spodziewałem. W ogóle ich nie było. I nagle wszystko do mnie dotarło. Łzy znowu popłynęło, ale było ich więcej niż zwykle. Przecież 18-letnia dziewczyna nie zgoliłaby sobie od tak całej głowy, prawda?
 - Rachel - Szepnąłem i podszedłem do niej. Tym razem nie uciekła. Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi, zielonymi oczami, które były bardzo czerwone od łez. - Ty... Jesteś chora - To było bardziej stwierdzenie niż pytanie. Dziewczyna rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła we mnie, a to było jak potwierdzenie. Przytuliłem ją do siebie jak najmocniej potrafiłem. Chciałem powiedzieć że będzie dobrze, ale nie potrafiłem. 
  Miałem cały swój świat w ramionach. Ale co z tego, jeśli ten świat może niedługo zniknąć?

& 

 Witajcie ; ) Miałam ostatnio dużą wenę więc napisałam żeby dodać to przed moimi zawodami. Jadę dzisiaj na mistrzostwa Polski (taekwondo) trzymajcie kciuki <3 Wrócę chyba już w niedziele : )

 Wiem że teraz nic nie pojawia się na need-you-here.blog.onet.pl ale obiecuję że w przyszłym tygodniu na pewno tam coś napiszę. Co do tej części.... Czyżby kolejna nudna? Nie wiem, wy to oceńcie, ale z góry przepraszam jeśli tak. Będą 3 lub 4 części, mam już pomysł na zakończenie. Mam nadzieje że chodź trochę się podoba + pięknie proszę o komentarze : ) 

 Do napisania < 3


  

8 komentarzy:

  1. Ojej. Cześć;D
    Jestem w szoku!. Nie spodziewałam się ,że Rachel będzie chora. To dlatego tak często wspominałaś o jej włosach w opowiadaniu?. Hmmm?. Pomysłowe. Ale szkoda dziewczyny. I to pewnie dlatego wyjechała. Strasznie jestem ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy. ;D
    I już nie mogę się doczekać jak pomysłową kłótnię wymyślisz. Heh. Trochę dziwnie to brzmi, ale inaczej nie da się tego napisać. Pewnie Harry nie pojedzie w trasę. Albo i cały zespół. A może Harry nie będzie po tym wszystkim zły na przyjaciół , bo będzie zajęty Rachel?. Wszystko to są pytania, na które odpowiedzi uzyskam dopiero w następnym rozdziale. Uhhh.....już się nie mogę doczekać. Zauważyłam kilka literówek, ale poza tym wszystko mi się podoba.
    No i na koniec chciałabym ci ponownie życzyć powodzenia!. Trzymam kciuki!. |D

    Pozdrawiam, Oleńka ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę? to jest fantastyczne i baardzo mi się podoba. Do moich oczu napłynęły łzy gdy to czytałam. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Że Rachel jest chora... Nie mogę się doczekać następnego i co w nim się znajdzie. Kochana pisz szybko nowy ;)

    Powodzenia na zawodach xx pozdrawiam @ewelinaa_1d

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu przecież to jest coś cudownego. Normalnie mam świeczki w oczach. Ja chcę, żebyś napisała książkę i na pewno byłabym pierwsza którą by ją kupiła :D Byłaby bestsellerem...
    Nie mogę się doczekać następnego. Jak możesz to nadal mnie informuj ~ @HarrysFanGirl
    ; ))

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinnaś zostać pisarką. :)
    Wciągnęło mnie , jejku taki smutny Hazza jest załamujący , że aż mi smutno. Jeżeli ktoś napisał że to jest nudne , ma nie równo pod sufitem. TO JEST BOSKIE.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu zabrałam się dzisiaj, bo coś ostatnio czasu nie miałam xD Ale z czystym sumieniem muszę powiedzieć, że trochę chciało mi się pod koniec płakać. Wiem bardzo dobrze, bo poznałam to na swojej skórze, jak to jest, gdy ktoś ci bliski ma raka. Ale podejrzewałam Rachel o zdradę, czy coś w tym guście :)
    No i głupio mi, że pomyślałam, że będzie to bromance. Twoje opowiadanie jest idealne i strasznie szybko się je czyta.
    Mam nadzieję, że będzie więcej niż cztery części bo potrafisz pisać.
    Nie przynudzam już więcej.
    Pozdrawiam <3
    @full_of_water

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie sądziłam, że aż tak spodoba mi się Twój blog. Przeczytałam właśnie wszystkie rozdział i muszę powiedzieć, że blog jest świetny. Masz bardzo fajny i lekki styl pisania, pomysł również zapowiada się obiecująco, chociaż przewidziałam, że Rachel wyjechała z powodu choroby. Ale i tak fabuła i ogólnie całe opowiadanie bardzo mi się podoba, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    @ToffeeMilkshake
    [my-reasons-to-be.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Weszlam tutaj w sumie przez glupi przypadek, myslalam, ze jakis kolejny szajski blog, niemajacy zadnego sensu, ale jednak bylo inaczej. Przeczytalam prolog i sie zakochalam normalnie. Bardzo fajny pomysl na fabule, nie widzialam jeszcze opowiadania, w ktorym jest historia jest opowiadana przez ktoregos z chlopakow. Fajnie piszesz, ciekawie dobierasz slowa, cudo normalnie. Jestem twoja fanka #1 jakby co ;* pisz jak dodasz kolejny rozdzial ;)
    Pozdrawiam i czekam xoxo
    Moj twitter: Dorusia123

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam drugi rozdzial i....no kuzwa mac zajebiste to jest !!!!!!!!!!!! <333 @love_1dyeaah

    OdpowiedzUsuń