wtorek, 29 maja 2012

Część #1 "Czy ktoś wie jak zakończyć taki ból?"

   Chce wam na początek coś powiedzieć: Wiele osób myślało że to będzie bromance, ale tak nie jeeest xd to było nawiązanie do tego powietrza xd że żyję bez swojego powietrza, czyli bez 'niego' bo nie mogłam napisać o powietrzu 'ona'. Mam nadzieje że i tak będzie się wam podobać ( ;

***

   Tego ranka poczułem dziwną ulgę. Pierwszy dzień wakacji, za tydzień jedziemy w trasę, co oznacza że każdy z chłopaków jest teraz ze swoją rodziną. Nie przyjdą do mnie, nie będą chcieli na siłę wyciągać mnie z domu. Wspaniale.
   Tylko ja nie byłem teraz z rodziną, ale nie przeszkadzało mi to. Wolałem napawać się samotnością, która i tak nie potrwa zbyt długo, bo w trasie będę kontrolowany 24 godziny na dobę. To będzie koszmar.
   Wyjąłem z lodówki puszkę piwa, otworzyłem ją i pijąc spojrzałem na stół, gdzie leżał mój telefon. Co chwilę był telefon od mamy, SMS-y od Louisa, pewnie z zapytaniem co robię albo jak się czuję, ale nie odpowiadałem, nie widziałem w tym sensu. Już rok nie widziałem w niczym sensu.
Z błahym uśmiechem pomaszerowałem do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem głośno muzykę. Jak miło wiedzieć że Lou, Liam, Niall albo Zayn nie wpadną 'z wizytą' żeby tylko mnie popilnować, co robili praktycznie codziennie.
  Ostatnio podstawową częścią mojego dnia, kiedy nie czuję na sobie czyjejś pary oczów to przeglądanie starych albumów, przywoływanie wspomnień z przed roku. Byłaś na każdym zdjęciu Rachel... Twoje długie rude włosy, duże zielone oczy i uśmiech. Ten uśmiech na którego widok sam zaczynam się uśmiechać, ale po chwili, gdy dociera do mnie że cię nie ma, zostają same łzy.
   "Kiedy dociera do mnie że cię nie ma..." Ale przecież jesteś. Nie umarłaś, nie zniknęłaś. Odeszłaś. Odeszłaś bez pożegnania mimo że dzień wcześniej zapewniałaś jak bardzo mnie kochasz. Powinnaś zastanawiać się następnym razem nad swoimi słowami. Tylko taka uwaga ode mnie. Nie umiem cię krytykować, nawet jak bardzo bym chciał. Byłaś dla mnie za idealna. Wiesz jak to jest kochać ponad wszystko, Rachel? Ja tak cię kocham. Zasługuję na słowo wyjaśnienia. Błagam o nie dzień w dzień, mimo że odeszłaś dokładnie rok temu. Dokładnie rok temu widziałem twój uśmiech, twoje oczy. Dokładnie rok temu słyszałem twój głos. Najgorszy rok w moim życiu, a teraz zaczyna się następny. Czego najbardziej się teraz boję? Tego że zapomnę jak się śmiałaś, że zapomnę twój głos. Chciałbym cię znów usłyszeć, Rachel.
   Co się ze mną dzieje? Co raz częściej przyłapuję się na tym że moje myśli kieruję w jej stronę, nawet już nad tym nie panuję. Czasem mam nawet nadzieje że w jakiś sposób je usłyszy. Czemu nie umiem zapomnieć?
 - Cześć Harold. - Usłyszałem nagle głos Louisa. Podniosłem zaskoczony głowę, spojrzałem na niego a ten bez słowa zabrał album z moich kolan. Nawet nie zwróciłem uwagi na to że po moich policzkach ciekły już łzy. Tomlinson nie potrafił już ukryć bezradności i lekkiej... Irytacji? Ale nie mam mu tego za złe, każdy by miał mnie już dość. Ale Louis nigdy by mnie nie zostawił, a na pewno nie z dnia na dzień. Bez słowa przytulił mnie jak najmocniej potrafił. Często to robił. Może po prostu nie wiedział co powiedzieć? To bez znaczenia i tak jestem mu wdzięczny, tak jak reszcie chłopaków.. Za to że są. Żałuję że nie umiem pokazać im swojej wdzięczności.
 - Chcę żebyś pojechał ze mną do rodziny Eleanor, na parę dni. - Powiedział po chwili. Widząc moje wymowne spojrzenie od razu dodał - Nie chce słyszeć nie, Harry, nie zostawię cię tu samego. Eleanor też chcę, na prawdę. Nikt nie będzie zmuszał cię do rozmów, możesz nawet siedzieć zamknięty w pokoju, ale masz jechać, rozumiesz? I nie, nie weźmiesz żadnych zdjęć Rachel, bo one tylko pogarszają sprawę. Nadal uważam że powinieneś je wyrzucić.
 - A ja nadal mam to gdzieś. - Mruknąłem pod nosem a Tomlinson westchnął głęboko. Nie chciałem mu psuć wyjazdu, ani jemu ani Eleanor, a wiedziałem że jak się nie zgodzę to pewnie tu zostanie. Bez słowa wstałem i poszedłem do swojego pokoju spakować parę rzeczy. Po chwili jednak dołączył do mnie Louis by mi pomóc.

***
 Kiedy zszedłem już za dół trzymając torbę w ręku, a za mną Louis, zauważyłem że Eleanor opiera się o drzwi jego samochodu. Zawsze byliśmy przyjaciółmi ale ona sama była przyjaciółką Rachel. Tak była. Rudowłosa nie odcięła się tylko ode mnie, ale też od wszystkich swoich tutejszych przyjaciół, wyjeżdżając, pewnie gdzieś bardzo daleko. Chyba nie muszę wspominać że nawet nie wiem gdzie mieszka, czy jest zdrowa i czy coś się nie stało? Taak, to dobijające.
 - Harry - Eleanor uśmiechnęła się do mnie szeroko i przytuliła mocno. Kiedy odsunęła się, drzwi samochodu otworzyły się. Nawet nie zwróciłem uwagi że tam ktoś jeszcze siedzi.
 - Haroldziak! - Krzyknął Zayn i wyskoczył z auta a za nim Niall. Przewróciłem oczami, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć Malik rzucił się na mnie i poczochrał mi włosy. - No co tam? Uśmiech na twarz, jedziemy do Elki!
 - Nie mów tak na mnie - Mruknęła Eleanor a Louis uśmiechnął się do niej lekko. Zayn często zachowuję się nienormalnie, podobnie jak reszta, ale tylko po to żeby poprawić mi humor.
 - No, co tam Hazza? - Odezwał się Niall i poklepał mnie po plecach. Wymusiłem do nich wszystkich lekki uśmiech. Eleanor i Louis wsiedli już z przodu do samochodu a ja zostałem praktycznie wepchnięty z tyłu w środek, między Malika a Horana. Szykował się ciekawy wyjazd. 
 - Echh Harold, wiesz że ja to cię kocham - Mruknął Niall i zasnął momentalnie na moim ramieniu a Zayn wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Spojrzałem krzywym wzrokiem na Irlandczyka.
 - Czy wy ich upiliście? - Zapytałem i spojrzałem na Louis który ze śmiechem kiwnął głową.
 - Nie no, trochę wypili, ale wiesz że im zawsze odbijało. - Wytłumaczyła Eleanor. Oparłem głowę o szybę szykując się na ciekawą podróż a Niall wtulił się w moje ramię. Jeśli Lou myśli że to poprawi mi humor, to lekko się pomylił.
 - Gdzie Liam? - Zapytałem po chwili patrząc przez okno. Szybko zacząłem jakiś temat żeby nie było grobowej ciszy kiedy będziemy przejeżdżać obok tego miejsca.

 - Został z Danielle u jego rodziców. - Powiedziała Eleanor


***  

  Na drugi dzień obudziłem się w pokoju gościnnym. Po tym względem Louis dotrzymał słowa, mogę być sam. On spał z Eleanor w jej pokoju a Zayn i Niall chyba w salonie. Wszyscy po przyjeździe byli padnięci i poszli od razu spać. 
  Rodzice Eleanor są na prawdę mili, z resztą zawsze byli. Robią wszystko by było nam tu dobrze, nie ma na co narzekać. 
  Wziąłem ze stołu swój telefon by z rana uśmiechnąć się do zdjęcia Rachel ale okazało się że Niall zmienił tapetę na swoje zdjęcie z kawałkiem pizzy. Zmieniłem je szybko. Tym razem ustawiłem wspaniałe zdjęcie Eleanor i Danielle z Rachel. Stała po środku wciśnięta w moje dwie przyjaciółki, które także były jej przyjaciółkami. Pamiętam jak robiłem to zdjęcie. Śmiała się, jej rude włosy falowały na lekkim wietrze i co chwilę zerkała na mnie zielonymi oczami. Miała na białą sukienkę w kwiatki i okulary przeciwsłoneczne. Niektórych scen po prostu nigdy nie da się zapomnieć. 
 - Hej Hazza - Usłyszałem głos Eleanor.  Weszła do środka i uśmiechnęła się do mnie uprzejmie - Jemy śniadanie, zejdziesz?
 - Umm... Nie, dziękuje - Mruknąłem siadając z powrotem na łóżko.
 - Zejdź Harry - Powiedziała, jakby lekko błagalnym tonem. - Pobądź z nami trochę, nie zamykaj się w sobie...
 - Nie zamykam się - Przerwałem jej szybko - Po prostu nie jestem głodny.
 - Tu wcale nie chodzi o jedzenie! - Krzyknęła i podeszła do mnie już lekko zdenerwowana - Chodzi o to że nie możesz zapomnieć o ludziach którzy cię kochają i chcą dla ciebie jak najlepiej!
 - Ja na prawdę to doceniam... - Urwałem bo oczy Eleanor zatrzymały się na moim telefonie. Na widok zdjęcia widać było że powstrzymywała łzy. Po chwili ciszy do środka wpadł Zayn, już trzeźwy, ale dalej z tym swoim sztucznym poczuciem humoru, który ostatnio wyjątkowo mnie irytował.
 - No Haroldziak! Chodź wszyscy czekają! - Krzyknął i spojrzał na mnie z bananem na twarzy.
 - Odwalcie się ode mnie - Powiedziałem stanowczo. Jego uśmiech nagle znikł a Eleanor cofnęła się ode mnie.
 - Jeśli chcesz zostać na zawsze sam...
 - Chodź Eleanor - Przerwał jej Zayn patrząc na mnie z wyraźną wściekłością - Harry'ego nie obchodzą ludzie którzy go kochają, jego obchodzi tylko Rachel, która, do jasnej cholery Harry, już nigdy, NIGDY do ciebie nie wróci! - Krzyknął głośno a po chwili zamilkł, tak jak ja i Eleanor. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Jeszcze nikt, nigdy mi nie odważył się powiedzieć mi tego prosto w twarz. Boli podwójnie. 
  Przeszedłem obok nich i szybko skierowałem się w stronę łazienki. Umyłem się, ubrałem i wyszedłem szybko z domu państwa Calder. Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i zapalniczkę. Nie obchodziło mnie czy przypadkiem fani tego nie zobaczą, bo paliłem od roku i wszyscy o tym wiedzą. Zaciągając się szedłem w nieokreślonym kierunku. Od kiedy Rachel odeszła, miałem różne fazy humoru. Raz jestem na wszystko i wszystkich wściekły i mam ochotę coś rozwalić, a drugi raz mam ochotę po prostu płakać w poduszkę. Teraz zdecydowanie czuję to pierwsze. 
  Doszedłem do parku i usiadłem na pierwszej lepszej ławce. Po chwili zjawiła się przy mnie grupka fanek. Chciały zdjęcie i autograf, więc wymusiłem uśmiech i byłem miły.
  Kiedy od odeszły, znów do mojej głowy wpadła ta okropna myśl że wcale nie mam ochoty jechać w żadną trasę. Ciągłe piski, sztuczne uśmiechy, męczące wywiady i koncerty na których nie będę mógł zaśpiewać Moments dla Rachel. Czy ktoś wie jak zakończyć taki ból?
  Wzdrygnąłem się, bo nagle poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Jak się domyślałem, był to Louis.
 - Jestem do niczego - Powiedziałem nagle. Wściekłość mijała. Tomlinson pokiwał przecząco głową, ale nie dałem mu dojść do szkoły -  Może gdybym był lepszy, Rachel by nie odeszła...
 - Nie - Przerwał mi stanowczo Louis. - Nie będziesz się obwiniał - Wyrwał mi papierosa z ręki, rzucił na ziemię i spojrzał na mnie - Idziemy do domu, nie będziesz się tak sam szlajał. Obejrzymy razem jakiś film, czy coś...
 - Jestem dorosły...
 - Tak, oczywiście że jesteś. Wstawaj, idziemy Harry.

***
  Zayn'a nie było kiedy wróciliśmy, może to i lepiej. Niall, Eleanor, Louis i państwo Calder zaciągnęli mnie na dół na jakiś film. Komedia, oczywiście. W jakiejś połowie, poszedłem do łazienki i ku mojemu zaskoczeniu zauważyłem na pralce telefon Eleanor. Musiała przez przypadek zostawić. Wziąłem żeby jej zanieść, ale kiedy byłem już przy drzwiach, przyszedł SMS. Nie chciałem zobaczyć, po prostu spojrzałem na wyświetlacz i serce mi stanęło. To był SMS od Rachel. 
 Nie mogłem w to uwierzyć. Czy to możliwe żeby moi przyjaciele, przez ten cały rok wiedzieli co się z nią dzieje, gdzie jest, dlaczego odeszła? I nie powiedzieli mi? 
 Otworzyłem wiadomość. Było hasło na skrzynkę, ale tak jak się domyślałem, była to data urodzenia Lou. W moich oczach pojawiły się łzy. Okłamali mnie. Jeśli El, to reszta również.  
 - Spotkajmy się jutro o 18:00 w naszej ulubionej kawiarni w Londynie - Przeczytałem cicho - Nie idźcie wszyscy, bo jeszcze Harry pójdzie za wami. Może przyjdź tylko ty i Zayn? Tylko krótka rozmowa. Do zobaczenia, Rachel. 

&

Witajcie < 3 Jak widzicie, nie jest to 'rozdział' tylko 'część'. Tak zdecydowałam że to nie będzie normalne opowiadanie, gdzie będzie wiele części, tylko historia podzielona na części. Nie mogę nazwać tego 'jedno partem' bo one zazwyczaj mają jedną lub dwie części, a tu będzie kilka. Myślę że ok. 5. Ta część jest strasznie nudna, wiem o tym, ale obiecuję, że w następnej się rozkręci.

 Proszę was o komentarze, bo one motywują mnie do działania : ) Jeśli ktoś chce żebym go informowała na tt, to mi go podajcie. Do następnego < 3
Karolina xxx


niedziela, 27 maja 2012

Prolog // 'Później zostaję tylko ból i łzy'

   Każdy z nas ma osobę która jest jak powietrze. Jak tlen. Wiecie jak to jest utracić swoje powietrze?
Ja swoje utraciłem dokładnie rok temu. Uczucie towarzyszące przy tym, jest najgorszym uczuciem jakie człowiek może doznać. Myślę że śmierć była by przyjemniejsza. Wtedy nic nie pomaga. Przyjaciele, rodzina... Starają się, ale co to da, kiedy nie ma przy tobie tego, co dawało ci motywację do wszystkiego co robisz? Każda czynność jest teraz pusta i bezsensowna, każda myśl, o tym co było wcześnie,j bolesna i raniąca. Wtedy boli wszystko, całe serce. A zdjęcia? Oglądając je na początku na mojej twarzy jest uśmiech, ale po krótkiej chwili, kiedy dociera do mnie że to nie wróci, pojawiają się łzy, nad którymi już dawno nie panuję. Czasem czuję jakbym miał umrzeć, ale nie mogę, dopóki nie dowiem się jednego. Dlaczego moje powietrze odeszło? Dlaczego zostałem zmuszony żyć bez niego?
   Nazywam się Harry Styles i chce opowiedzieć wam moją historię.